logo
 

Katoflix

A
A
A
 
o. Tadeusz Kotlewski SJ
Jak nauczyć się rachunku sumienia
 
W tego typu sytuacjach jedynym wyjściem wydaje się ucieczka, jednak z biegiem czasu okazuje się, że jest ona nieskuteczna, ponieważ problem tkwi w sercu człowieka. Psalmista zdaje sobie sprawę, że nie ucieknie ani od siebie, ani od Boga, że nie pozostaje mu nic innego, jak tylko przyjąć ten egzystencjalny niepokój i uczyć się być ze sobą samym (zob. Ps 139,7-12).
 
Brak akceptacji własnej sytuacji prowadzi do życia w nieustannym, choć nie zawsze uświadomionym, napięciu i niepokoju. Człowiekowi, który nie akceptuje siebie, nie jest łatwo uwierzyć w bezinteresowną miłość czy przyjaźń. „Sądzi, iż serdeczność drugich można wyłącznie kupić lub musi się na nią zapracować ciężkim osobistym wysiłkiem. Z takim przeświadczeniem trudno mu również uwierzyć w bezinteresowną miłość Boga do jego osoby, tak przecież nędznej i kruchej. Jego więzi z Bogiem ograniczają się do wykonywania praktyk religijnych i przestrzegania ko-deksu jego praw, aby zasłużyć na Jego miłość i na nagrodę życia wiecznego: trudno przychodzi mu wierzyć” (A.Vergara).
 
Poznanie siebie prowadzi do miłości i akceptacji. Poznanie wypływa z uświadomienia sobie tego, co jest wewnątrz nas i poza nami, tego, co tworzy nas od środka i od zewnątrz. W tym kontekście słuszne wydaje się stwierdzenie, że „poznanie byłoby pozbawione treści, gdyby jego motywem nie byłoby zainteresowanie. Istnieje wiele warstw poznania; poznanie, które jest aspektem miłości, nie ogranicza się do peryferii, lecz przenika do samego sedna” (E. Fromm). Na takiej drodze miłości człowiek ma przede wszystkim uczyć się przekraczania samego siebie. Jest to droga, na której prowadzi on nieustanny dialog miłości, a pytanie: „Czy miłujesz Mnie?” domaga się również pytania: „Czy kochasz siebie?”. Modlitwa rachunku sumienia wpisuje się w ten duchowo-psychiczny proces, krok po kroku uzdalniając człowieka do większej miłości.
 
Zaangażować się w pełni
 
Człowiek, który poznaje siebie, uczy się w pełni angażować we wszystko, co czyni. Ma to miejsce także w modlitwie rachunku sumienia, podczas którego osoba modląca się zdaje sobie sprawę z wszelkich uczuć i poruszeń, które jej w danej chwili towarzyszą. Zdarza się, że wiążemy modlitwę ze sferą przemyśleń, że włączamy w nią tylko swoją głowę. A modlitwa ze swej natury domaga się serca z całym jego bogactwem i ubóstwem, domaga się włączenia w nią także uczuć. Czasami może odezwać się w nas (najczęściej podświadomie) lęk i strach, i wtedy w ich miejsce wchodzą pobożne frazesy, idee i przemyślenia. Tymczasem w modlitwie uczymy się wypowiadać także wszystkie swoje uczucia. Chciejmy zauważyć, że Hiob przeklina dzień, w którym Bóg go stworzył, Jeremiasz wyrzuca Bogu, że zrobił z niego głupca, psalmista zaś obrzuca klątwami swoich wrogów. Czasami lękamy się, że Bóg nie będzie nas lubił z naszym gniewem, i udajemy, że go nie ma, co wskazuje na brak akceptacji siebie. Na modlitwie rachunku sumienia powinniśmy odkrywać, jak Bóg porusza najgłębsze struny naszego wnętrza, świat naszych pragnień i uczuć, naszą wyobraźnię, pamięć i intuicję.
 
Nierzadko człowiek na modlitwie tylko myśli i nie wypowiada tego w słowach. Jednak od strony ludzkiego przeżycia mówienie bywa bardziej znaczące niż myślenie, ponieważ myślenie niekoniecznie stawia nas przed drugim, natomiast zawsze gdy mówimy, mówimy „do kogoś”. Taka postawa jest lepszym wyrażeniem wiary w obecność Boga towarzyszącego nam.
 
Tym, co przeszkadza w pełni zaangażować się w modlitwę, są rozproszenia. Powinno się je w pierwszym rzędzie przyjąć i ofiarować Bogu, czyniąc z nich także przedmiot modlitwy. Rozproszenia są w nas. Gdy wchodzimy w samotność, udajemy się na pustynię, wtedy codzienne życie daje o sobie znać, pragnie na siłę wepchnąć się w ten nowy świat. Rozproszenia na modlitwie są niczym jesienne liście, które spadły z drzew i leżą na drodze. Gdy chodzimy po nich, szeleszczą i zwracają na siebie uwagę, ale jeszcze tak bardzo nie przeszkadzają w chodzeniu. Jeśli jednak zbytnio zwracamy na nie uwagę, możemy się potknąć i upaść. Gdy myśli, wspomnienia, wyobrażenia są tak natarczywe, że nie pozwalają się skupić, warto zmienić formę modlitwy i przejść do modlitwy ustnej, rytmicznej, powtarzalnej, takiej jak Różaniec czy koronka. Po ustaniu natarczywych rozproszeń można powrócić do podjętej wcześniej modlitwy rachunku sumienia.
 
strona: 1 2 3 4 5
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook