logo
 

Katoflix

A
A
A
 
Krzysztof Wons SDS
Grzech i cierpienie
Zwróćmy uwagę na proces zatruwania człowieka przez jad grzechu przedstawiony w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju, zaledwie w jednym wierszu (w. 7). Ukazany został za pomocą trzech bardzo sugestywnych obrazów, wziętych z naszego ludzkiego doświadczenia. Przyglądając się tym obrazom spróbujmy skonfrontować je z naszym osobistym doświadczeniem grzechu.

"Otworzyły się im obojgu oczy".  Doskonałe zobrazowanie pierwszego ludzkiego uczucia, które może pojawić się po grzechu: człowiek czuje się oszukany. "Otwierają się mu oczy". Widzi co się tak naprawdę stało. Za tym uczuciem pojawiają się następne: uczucie goryczy i rozczarowania. To czego się dopuścił człowiek nie daje mu pokoju i szczęścia jakie obiecywał Zwodziciel (por. Rdz 3, 4-5). Nie daje życia. Wręcz przeciwnie, po dopuszczeniu się grzechu w jakimś sensie człowiekowi "nie chce się żyć". Tylko jedna obietnica z pokusy się sprawdza: rzeczywiście ludziom otwarły się oczy (por. w. 5). Zło w całej swej pełni odsłania się po fakcie, zwykle wtedy, gdy jest już za późno. Pojawia się doświadczenie przerażenia. Słowo Boże przepowiada człowiekowi, że ilekroć wejdzie w grzech, tylekroć wchodzić będzie w gorzkie uczucie zawodu. Nawet gdy uczucie to zostanie przez człowieka zagłuszone, jego odezwanie się na nowo jest tylko kwestią czasu. Tyle tylko, że po czasie odzywa się zwykle ze zdwojoną siłą. Ból staje się jeszcze większy. Im większy był grzech, tym większe będzie uczucie zawodu i przerażenia.

"Poznali, że są nadzy". Stwierdzenie, które streszcza samą istotę ludzkiego patrzenia na siebie po dopuszczeniu się grzechu. Po grzechu ludzkie spojrzenie staje się "chore". Mieszkańcy raju spostrzegają, że są nadzy. Ich reakcja wydaje się nieco dziwna. Przecież nadzy byli już wcześniej - przed grzechem. Czym w swej istocie jest nagość? "Nagość ukazuje przede wszystkim ekstremalność ludzkiej egzystencji w sytuacji bycia stworzeniem pełnym ograniczeń" (G. Ravasi). Dobrze wyraża to wypowiedź Joba: "Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę" (Job 1,21). Być nagim oznacza być ograniczonym, a więc także bezbronnym wobec swoich ograniczeń. W doświadczeniu nagości człowiek przeżywa jedną z najbardziej intymnych prawd o sobie samym, a mianowicie, że jest istotą stworzoną czyli ograniczoną i bezbronną. Tyle tylko, że przed grzechem człowiek przeżywał swoją ograniczoność i bezbronność w sposób naturalny. Patrzył na siebie tak jak patrzył na Niego Bóg. Nie odczuwał żadnego niebezpieczeństwa, a więc także żadnej potrzeby bronienia siebie. Nie wstydził się siebie. Człowiek przed grzechem był zawsze gotowy na spotkanie z prawdą o sobie i na jej przyjęcie. Była dla niego źródłem szczęścia, ponieważ przypominała mu i potwierdzała, że jego życie możliwe jest jedynie w relacji z Bogiem. Nie wyobrażał sobie życia bez Boga. W Nim - jak w zwierciadle widział swój prawdziwy obraz i podobieństwo do Boga. Ten obraz nie umniejszał w niczym jego ludzkiej wielkości i godności, co więcej budził w człowieku pokój i poczucie całkowitego spełnienia. Spełniał się jako stworzenie. Stawał przed Bogiem, przed sobą i drugim człowiekiem w całej swej nagości - w prawdzie o sobie.

Grzech zamazał w człowieku obraz i podobieństwo Boże, co sprawiło, że zamazał się także jego obraz Boga, obraz siebie i obraz drugiego człowieka. Grzech sprawia, że człowiek patrzy na swoją nagość, czyli na ludzkie ograniczenia i bezbronność w sposób lękowy i zafałszowany. Ponieważ grzech jest owocem pokusy, by "być kimś więcej", "mieć więcej z życia niż daje Bóg"  - "być jak Bóg", stąd rodzi się w człowieku wstyd i lęk. W takim stanie ducha człowiek nie jest już zdolny przeżywać wewnętrznej harmonii z Bogiem, ze samym sobą i z drugim człowiekiem. Grzech sprowadza stan życia w zakłamaniu. Zakłamanie zabiera pokój. Prowadzi do stanu niepewności i ukrywania się. W grzechu człowiek gubi w pewnym sensie swoją naturalność. Ponieważ chciałby pozostać nadal naturalny, zaczyna stwarzać pozory, ukrywa swoja nienaturalność zachowania. 

"Zrobili sobie przepaski". Grzech rani wszelkie relacje i człowiek nie czuje się już bezpieczny w swojej bezbronności i własnych ograniczeniach. Dlatego okrywa się. Rzeczywistość grzechu jest dramatyczna w skutkach. Człowiek, niszcząc wspólnotę z Bogiem, niszczy wspólnotę ze sobą i z innymi. Tracąc zaufanie do Boga traci zaufanie do siebie i innych. To samo doświadczenie działa odwrotnie. Powstaje bolesne sprzężenie zwrotne: tracąc zaufanie do siebie traci je także do Boga i do drugiej osoby. Człowiek doświadcza wewnętrznego rozdarcia. "Czuje się źle". Swoją słabość i grzeszność odczuwa słusznie jako coś wstydliwego i żałosnego. Prowadzi to jednak do rozchwiania właściwej relacji ze sobą samym. Nie potrafi w sobie oddzielić grzechu od grzesznika. Grzech zaniża w człowieku właściwe poczucie wartości - człowiek nie potrafi przyjąć siebie. Kiedy zaś nie potrafi zaakceptować siebie wówczas obecność drugiego człowieka przeżywa jako zagrożenie i wywołuje w nim doświadczenie własnej nędzy - czuje się mniejszy i gorszy. Obecność zaś Boga, jak za chwilę zobaczymy, staje się źródłem lęku. Obraz przepasek z gałązek figowych jest wymownym obrazem ucieczki w pozorne zasłanianie siebie. Jest obrazem prymitywnej obrony własnego "ja". Jest to obraz udawania, pozornego odzyskania własnej godności. Zauważmy, że ucieczka w pozory, ukrywanie się prowadzi do kolejnych form ukrywania się tym razem "za drzewami ogrodu".
 
strona: 1 2 3 4
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook