logo
 

Katoflix

A
A
A
 
pytanie i odpowiedź
Mam trudne problemy z właściwym podejściem do problemu...
Mam trudne problemy z właściwym podejściem do problemu zachęcenia moich dzieci 23, 22 i 18 do sakramentu spowiedzi. Jesteśmy praktykującą rodziną i mam wspaniałe głęboko religijne dzieci bez jakichkolwiek problemów wychowawczych, lecz w otwartych rozmowach stawiają własny dylemat pogodzenia rozpoczętych prób życia erotycznego ze świadomością, że w ocenie nauki Kościoła grzeszą. Argumentują, że nie mogą pójść do spowiedzi skoro nie podejmują wewnętrznego zobowiązania zaprzestania popełniania tego grzechu. Twierdzą, że pójdą do spowiedzi, gdy w małżeństwie przypieczętują obecność miłości.

Twoje dzieci są już dorosłe. To co miałeś najlepszego i co mogłeś im dać, to przekazałeś. Teraz największym Twoim zadaniem jest zostawienie ich w "samodzielności". Oczywiście, jako ojciec jesteś zawsze zobowiązany do niesienia im pomocy, do partnerskiej rozmowy...Niech teraz sami biorą życie w swoje ręce. To, co jeszcze możesz dla nich zrobić nazywa się wewnętrzną przemianą. Ale w pierwszej kolejności musisz zmienić się Ty sam. Jeżeli tej zmiany nie dokonasz, to będziesz zawsze pouczał swoje dzieci, będziesz się za nie martwił... będziesz żył ich życiem a nie swoim. Jako wierzący zaufaj Jezusowi i zmieniaj siebie.

Wtedy Pan da Ci odpowiedź i będziesz wiedział w jaki sposób można wpływać na dzieci. Sprawa czystości wydaje się oczywista. Są przykazania Boże, które jasno rozwiązują ten problem. Sam Jezus te przykazania potwierdza. Osoba wierząca przeważnie rozumie ten problem, ale z uwagi na swoją słabość nie zawsze jest w stanie czystość zachować. Jest to kwestia osobistej wiary, poznania Chrystusa, odpowiedzialności, wyrzeczenia... Z tego, co jest napisane wynika, że Twoje dzieci chcą prowadzić życie erotyczne przed ślubem, a jednocześnie nie chcą chodzić do spowiedzi. Wiedzą, że to jest grzech, ale świadomie chcą w nim trwać. Dziwna to postawa. Przypuszczam, iż oni nie poznali prawdziwej miłości(może jednak jej niepostrzeżenie w ich życiu zabrakło)i dlatego świadomie wybierają to, co jakoś czują, co wydaje im się dobre, przyjemne...Zapewne w pewien sposób krzywdzą i siebie i Ciebie. Dotykają i podważają wartości, które Kościół strzeże i chce przekazywać, które Cię ukształtowały i które nadal żyją w Twoim sercu (tych wartości wiele osób nie dostrzega). To wielki ból tracić grunt pod nogami - szczególnie, gdy zabierają go własne dzieci. Ale Ty to zabranie powinieneś przeżyć po Bożemu - tak jak Jezus. Myślę, że w tym przypadku, tak jak powiedziałem na początku możesz coś zmienić przez swój przykład. Na pewno przez siłę zmiana nie nastąpi. Próbuj różnych sposobów dotarcia do swoich dzieci zgodnie z ojcowską miłością. Ja Tobie nie jestem w stanie pomóc.

Andrzej Gęgotek, jezuita
 
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook