logo
 

Katoflix

A
A
A
 
Mirosław Pilśniak OP
Wolność w spowiedzi/ W drodze
Syn-Chrystus w swojej relacji do Ojca podobny jest do penitenta tęskniącego za nowym życiem. Bóg-Człowiek nie chce i nie może występować wobec Ojca jako „lepiej wiedzący”. Oznacza to Jego bezgraniczne posłuszeństwo oraz wyznanie nie ubarwione, nie zaśmiecone ludzkimi dywagacjami, wolne od przywiązania do grzechów, które komuś innemu mogą wydawać się interesujące lub wybaczalne. Osąd, ocenę, rozłożenie akcentów w całości pozostawia Ojcu. Idzie w tym tak daleko, że „w chwili najgłębszych ciemności wyznania na Krzyżu Syn przestanie Ojca rozumieć. Działanie pozostawia samemu Ojcu. Rozgrzeszenie z wszystkich grzechów, jakie na siebie wziął, otrzymuje dopiero na Krzyżu, dopiero w momencie śmierci...” Nasze winy nosił tak bardzo serio, że w chwili śmierci – mówi von Speyr – nie wykluczał nawet możliwości potępienia. Jego spowiedź jest zdaniem się całkowicie na wolę Ojca wobec Niego. Nie wyznaje grzechów pod warunkiem, że dane Mu będzie rozgrzeszenie. Zmartwychwstanie oddzielone jest od śmierci na Krzyżu przez ciszę Wielkiej Soboty, w której działać może już tylko Ojciec, nie Syn.

Postawa spowiedzi oznacza całkowite, bezwarunkowe powierzenie się grzesznika Sądowi Boga, podobnie jak powierza się Ojcu Syn Ukrzyżowany.

W spowiedzi sakramentalnej w Kościele spotyka się dwóch ludzi: ksiądz i penitent, którzy wtedy spotykają się naprawdę, kiedy obaj, tak jak Syn Boży, przyjmą postawę spowiedzi: wyznania swojej grzeszności z nadzieją na niezasłużone usprawiedliwienie przez Boga.

Dla kapłana postawa spowiedzi oznacza jeszcze coś innego: gotowość do wysłuchania i przyjęcia na siebie winy penitenta. I tak, spowiednik obciążony grzechem, który co dopiero usłyszał, staje wobec Sądu Bożego w postawie wyznania i żalu za niego. Wtedy słowa Ewangelii, jakie wypowiada do grzesznika: „ja odpuszczam tobie grzechy”, wypowiada jednocześnie do siebie i do spowiadającego się. Są to słowa Dobrej Nowiny dające zmartwychwstanie.

Penitent z kolei – to grzesznik, który staje w postawie spowiedzi wobec księdza, Kościoła i Boga, i wie, że ma prawo – jak Syn na Krzyżu – oczekiwać tylko śmierci. Staje jednak z nadzieją, że przez tę śmierć w ramionach Ojca przejdzie do zmartwychwstania. Pytamy, czy ktokolwiek z nas, czy też naszych penitentów, ma świadomość tego, co dzieje się wewnątrz rytu celebracji spowiedzi? Przecież w miejscu grzesznika Syn Boży staje wobec Ojca w postawie spowiedzi, wyznaje jego grzechy i wkracza w ciemność tego wyznania jak w ciemność śmierci na Krzyżu. Bez względu na to, czy mamy tego świadomość, czy nie, od chwili naszego chrztu takie „zastępowanie” nas przez Syna–Chrystusa dzieje się bezustannie. „Kiedy bowiem my nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch wstawia się za nami w błaganiach, których nie można wypowiedzieć słowami” (Rz 8,26).

Zadanie spowiednika – chronić wolność sumienia

Spróbujmy określić, jaka rola w wydarzeniu spowiedzi przypada spowiednikowi. Ma on utożsamić się z Chrystusem nie tylko z mocy posiadania święceń (ex opere operato). Powinien podczas sprawowania sakramentu przyjąć duchową postawę Chrystusa wyznającego grzechy świata na Krzyżu.

Spowiednik postępuje etycznie, jeśli przyjmuje postawę spowiedzi w imieniu penitenta. Często wszystko, co może dać spowiadającemu się, to cierpliwe słuchanie i celebrowanie sakramentu, doszukując się w nim minimum skruchy, jakim jest wyznanie: „wiem, że nie postąpiłem zgodnie z nauką Wspólnoty Kościoła i żałuję, że nie żałuję”. Kapłan musi ponadto być strażnikiem tego, by penitent postępował zgodnie ze swoim sumieniem, i to bez względu na to, czy jest ono dobrze uformowane, czy nie. Jednak powinien informować go o ewentualnych błędach jego sumienia.

Kard. J. H. Newman przypisuje sumieniu człowieka tak wielką rolę, że widzi w nim istotny element ludzkiej religijności. Mówi on, iż „sens moralności i religii, a nawet autorytetu papiestwa (prawa do nauczania, wiązania i rozwiązywania zobowiązań wobec Boga) opiera się właśnie na godności sumienia”. Według Newmana, „nie byłoby sensu słuchać głosu papieża (autorytetu nauczania Kościoła), gdyby człowiek nie stawał najpierw wobec wewnętrznego głosu własnego sumienia, w którym odzywa się Bóg”. Wyciąga stąd wniosek, że „należy słuchać sumienia, bez względu na to, czy jego decyzje są słuszne czy błędne i bez względu na to, czy błąd jest winą błądzącego czy nie... Oczywiście, jeśli człowiek jest winien błędu, którego mógłby uniknąć, gdyby sprawę zbadał poważniej, to jest odpowiedzialny przed Bogiem za ten błąd, ale mimo to, jak długo jest w tym błędzie, musi działać według niego, bo szczerze uważa ten błąd za prawdę”.

Rolą spowiednika jest ocenić, czy człowiek postępuje zgodnie z sumieniem, ale powinien także ocenić, jak ono funkcjonuje. Gdy penitent postępuje nie według sumienia, ale kieruje się lękiem lub psychologicznym poczuciem winy lub też, gdy działa wbrew normom nauki Kościoła, ponieważ jego rozeznanie jest błędne, należy go pouczyć na temat zasad moralności chrześcijańskiej. Jednak dopóki nie włączy w kryteria oceny swoich czynów nowo poznanych praw, powinien postępować zgodnie ze swoim sądem. W takim przypadku, etyczną postawą spowiednika będzie tak sprawę wyjaśnić, aby penitent zechciał szukać nowego światła dla oceny swojego zachowania tak długo, aż pozna, na czym polegał błąd. Wtedy będzie umiał okazać żal za grzechy, który pojmowany jest w chrześcijaństwie jako rozumna ocena swojego czynu jako zły.
 
strona: 1 2 3 4
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook