logo
 

Katoflix

A
A
A
 
Roman Bielecki OP
Sumienie trzeba szanować
A jeśli ktoś pracuje w aptece i sprzedaje środki antykoncepcyjne, które nie służą życiu?

Dotykamy w tym miejscu skomplikowanej sprawy, którą jest etyka zbiorowa i kwestia sumienia mojego i innych. Konflikt bierze się ze zderzenia wartości wyznawanych przez część społeczeństwa z wartościami chrześcijańskimi. Są różne stopnie niezgadzania się z taką sytuacją. Mogę dążyć do zmiany tego w rozmaity sposób. Pamiętajmy jednak o tym, że wolność sumienia jest wartością dotyczącą także innych, a więc mamy prawo przekonywać, ale nie możemy zmuszać do przyjmowania wartości chrześcijańskich. Jeżeli decydujemy się dawać radykalne świadectwo, to musimy to czynić w poszanowaniu wolności innych ludzi. Klauzula sumienia, obywatelskie nieposłuszeństwo czy inne formy protestu powinny być stosowane z rozwagą. Taką barierą jest np. sprzedaż środków poronnych, ale w Polsce na szczęście jest ona nielegalna. Obowiązuje też zasada rozwagi i pewnej proporcjonalności, to znaczy, że jeśli państwo refundowałoby na przykład niektóre środki antykoncepcyjne, nie jest to jeszcze powód, by nie płacić podatków. Bo porządek prawny i bezpieczeństwo państwa jest w tym wypadku wartością, którą też należy chronić.

Co więc może zrobić chrześcijanin, gdy ma do czynienia z konfliktem wartości?

Działać, choćby na płaszczyźnie politycznej: uczestniczyć w wyborach, podejmować inicjatywy ustawodawcze, zbierać podpisy, głosować w taki, a nie inny sposób, starać się zmieniać prawo, negocjować z pracodawcą warunki pracy, odwołując się do klauzuli sumienia, a w poważnych sytuacjach organizować protesty. Może też oczywiście wzywać do bojkotu, strajku czy obywatelskiego nieposłuszeństwa, ale tych sposobów nie powinno się nadużywać.

Łatwo powiedzieć. Ale ja myślę o konkretnym człowieku, który ma wątpliwości i pyta: czy ja zgrzeszyłem, skoro sprzedałem dzisiaj dziesięć opakowań środków antykoncepcyjnych.

Nie zapominajmy, że podczas spowiedzi człowiek ma dokonać oceny moralnej swoich czynów. Jeżeli sumienie coś mu wyrzuca, to trzeba mu pomóc, i to niekoniecznie poprzez potwierdzanie lub zaprzeczanie, że popełnił grzech. Każde zachowanie trzeba ocenić, biorąc pod uwagę intencje, okoliczności i cel, ale też ludzką indywidualną wrażliwość i starać się dopomóc w poszukiwaniu rozwiązań prowadzących do tego, by człowiek żył w zgodzie ze swoim sumieniem, takim, jakie ono aktualnie jest. Ludzie są wdzięczni, gdy kapłan, szanując ich wrażliwość, pomoże im znaleźć jakieś rozwiązanie, a przede wszystkim, kiedy pokaże nowe możliwości i perspektywy wyboru.

Bądźmy realistami. Boimy się utraty pracy i jest to skuteczny straszak powstrzymujący przed protestowaniem.

Chrześcijaństwo jest religią wolności. Najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć w przypadku konfliktu sumienia, to pogodzenie się z tym, że "nic nie można zmienić i trzeba grzeszyć". Przeciwieństwem wiary nie jest niewiara, tylko lęk i determinizm. A Bóg mówi, że nie ma takiej sytuacji, w której musimy grzeszyć. Jeżeli mówimy o zasadach funkcjonowania w pracy, to dla chrześcijan grzech jest granicą, której nie można przekroczyć. Zwłaszcza jeżeli to ewidentny grzech polegający na oszukiwaniu kogoś, okłamywaniu czy wykorzystywaniu nieletnich. Powiedzenie "nie da się" jest często zgrabnym samousprawiedliwieniem, żeby nic nie zmieniać, bo zaangażowanie oznaczałoby konieczność opowiedzenia się za jakimś stanowiskiem w sytuacji, która jest moralnie dwuznaczna. Czasem także chcielibyśmy przerzucić nieprzyjemne konsekwencje naszych wyborów na Pana Boga, na przykład: przestanę oszukiwać, gdy będę miał pewność, że moja firma wtedy nie upadnie albo że nie stracę pracy. Powiedzmy jasno, takiej gwarancji Pan Bóg nie udzieli. Bo niszczyłoby to relację z Nim, ale też szkodziło nam samym, ponieważ czyniłoby z nas ludzi totalnie zależnych, niezdolnych do podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji.

A co wtedy, gdy mamy poczucie uczestnictwa w grzesznej strukturze?

Uczestnictwo ma rozmaite poziomy. Inna jest sytuacja pielęgniarki pomagającej przy aborcji, inna osoby, która sprząta salę operacyjną po zabiegu, inna lekarzy. Myślę, że granicą jest to, co w prawie nazywa się uczestnictwem sprawczym. Biorę w czymś rzeczywisty udział. Stoję na czatach, a ktoś okrada sklep, podaję strzykawkę w czasie dokonywania eutanazji. Sumienie trzeba szanować, a praca nad jego kształtowaniem nie polega tylko na deklarowaniu tego, co już jest, a co jeszcze nie jest grzechem.

Sprzedaż i produkcja broni też może być dwuznaczna moralnie, choć nie odważyłbym się powiedzieć, że wszyscy pracownicy Świdnika czy Mielca są zbrodniarzami i powinni zmienić pracę. Mogę jednak sobie doskonale wyobrazić chrześcijanina, który z powodów moralnych zrezygnuje z takiej pracy, albo zrezygnuje z pracy przy produkcji lub sprzedaży alkoholu, bo tak mu sumienie i doświadczenia życiowe nakazują. Nie trzeba z tego zaraz robić normy ogólnej, wymaganej wobec każdego pod groźbą kary ogłoszenia go grzesznikiem.
 
strona: 1 2 3 4
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook