logo
 

Katoflix

A
A
A
 
Francisco Fernandez Carvajal
Kierownictwo duchowe i jego zadania/ Mateusz.pl
Ktoś, kto kieruje duszami, powinien być przede wszystkim „mężem Bożym”, człowiekiem modlitwy. Aby prowadzić dusze do Boga, nie wystarczy nam jakiś próżnujący włóczęga i jego powierzchowna znajomość drogi. Konieczne jest, aby on także szedł tą drogą i znał jej trudności. To znaczy, że musi umieć walczyć o swoje życie wewnętrzne, o kontakt z Jezusem, o miłość, z odpowiednią mądrością, przykładem i miłością.

Faryzeusze nie umieli prowadzić ludu Bożego, ponieważ ze swojej winy pozostali bez światła. Wtedy włożyli na ramiona synów Bożych wielki i męczący ciężar, mimo że brzemię Boże jest lekkie i wyzwalające. Mówili, ale nie czynili. Utracili swoje stanowiska przewodników, dobrych pasterzy.

Powinniśmy prosić o ważną i specjalną łaskę spotkania kierownika duchowego, który umiałby pomóc i wskazać nam drogę do Boga.

Bóg zaś w sposób bardzo prosty i naturalny podprowadzi nas do osoby, która pomoże nam budować nasz własny gmach życia nadprzyrodzonego. Istnieje pewien nieomylny znak: jeśli nas rozumie i potrafi pomóc spotkać Boga we wszystkich wydarzeniach naszego życia, zjednoczyć naszą wolę z wolą Boga. Nawet gdyby wiązało się to z umartwieniem, nasz wybór był właściwy.

Jeśli jeszcze nie mamy takiej osoby, prośmy, a otrzymamy ją. A kiedy już ją spotkamy, podziękujmy jak ktoś, kto odnalazł wielki skarb.

Wolność a odpowiedzialność

Wielkim zadaniem kierownika duchowego jest oświecanie drogi osobie mu powierzonej, aby w każdym przypadku umiała ona podejmować odpowiedzialne decyzje.

Wieża kontrolna jakiegokolwiek lotniska na świecie „nie rozkazuje” w jaki sposób pilotować samoloty, których załogi proszą o instrukcje, chodzi. o przekazanie czegoś ważniejszego. Wiele danych było znanych już przed rozpoczęciem podróży, wiele innych poznaje się jednak dopiero w czasie lotu, ponieważ wcześniejsze ich przewidzenie było niemożliwe. Może też chodzić o informacje o nagłym niebezpieczeństwie.

Piloci – właśnie dlatego, że są dobrymi pilotami i nie tracą zdrowego rozsądku – nie gardzą informacjami napływającymi z wieży kontrolnej, niezależnie od swego własnego doświadczenia, godzin lotu, stanu ducha i znajomości drogi. Ponadto ci z wieży znają dobrze stan pasów startowych, kierunek wiatru itd. Posiadają też informacje z innych ośrodków meteorologicznych, wiedzą o lecących samolotach, znają trudności, jakie miały inne samoloty z lądowaniem w zmienionych warunkach itp. Żaden pilot uważnie słuchający radiowych informacji z wieży nie czuje się zraniony w swojej ambicji i wolności, wprost przeciwnie. Wie bowiem bardzo dobrze, że wieża dostarcza światła i jasności w sprawie, od której zależy życie jego i powierzonych mu osób.

Kalkulacje pochodzące z wieży są tak ważne, że kierowanie się nimi jest ścisłym obowiązkiem wszystkich pilotów świata – zawodowców i amatorów – i nikt z nich nie czuje się z tego powodu dotknięty w swojej wolności. Jakiekolwiek inne zachowanie się byłoby nierozsądne i niemądre.

Można dokonać ścisłego porównania między wieżą lotniska i kierownictwem duchowym. Oznajmiają bowiem kierunki, wysokości niebezpieczeństw a. Są w służbie człowieka. Zostawiają całkowitą wolność dowódcy statku, konkretnej osobie. Jeśli ktoś dobrowolnie poddaje drugiej osobie kierownictwo duchowe swojej duszy, nie eliminuje tym samym własnej odpowiedzialności. Zadania kierownictwa duchowego należy tak ukierunkować, aby nie ulec pokusie produkowania istot, którym brak własnego sądu i które ograniczają się do wykonywania praktycznie tego, co mówi im inny; wręcz odwrotnie, kierownictwo duchowe winno zmierzać do kształcenia osób o wyrobionym sądzie. Właściwe kryterium zakłada dojrzałość, siłę przekonań, dostateczną znajomość doktryny, subtelność ducha, wykształcenie woli (Rozmowy z Prałatem Escrivá nr 93).

Potrzeba

Kierownictwo duchowe jest dla nas czymś koniecznym, sprawiającym, że przy końcu życia nie będziemy musieli powiedzieć tego samego, co powiedzieli Żydzi po błądzeniu na pustyni bez jakiegoś sensownego kierunku: „Przez długi czas okrążaliśmy góry” (Pwp 2,1). Żyliśmy bez dźwięku i tonu, nie wiedząc dokąd idziemy; ani praca ani nauka nie zbliżały nas do Boga. Nawet przyjaźń, nawet rodzina, zdrowie czy choroba, nawet osiągnięcia czy straty nie pomogły nam postąpić do przodu w tym, co najważniejsze: uświęcenie i zbawienie. Żeby już nie powiedzieć, że żyliśmy byle jak, bez sensu, zajmując się jedynie rzeczami przemijającymi. A wszystko dlatego, że zabrakło nam nadprzyrodzonych celów, o które moglibyśmy walczyć, zabrakło nam jasnej drogi.
 
strona: 1 2 3 4 5
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook