logo
 

Katoflix

A
A
A
 
o. Piotr Kieniewicz MIC
Gdy sumieniu wzrok szwankuje

Raz po raz zdarza się słyszeć głosy powołujące się na czystość sumienia jako gwarancję niewinności. Wbrew powszechnemu poczuciu przyzwoitości niektórzy ludzie zdają się niekiedy zasłaniać swoim rzekomo czystym sumieniem przed przyjęciem odpowiedzialności za dokonane zło. Z reguły jednak za stwierdzeniem: "Ja mam czyste sumienie" kryje się jedynie fakt, że dana osoba nie czuje żadnego niepokoju wewnętrznego na skutek popełnionych czynów. Brak odczuwania zaś - o czym już się nie wspomina - sam w sobie może być chorobą...

Jak to się dzieje, że jedni mają wrażliwe sumienie, a inni nie? Dlaczego niektóre sumienia zdają się być pomocne w kształtowaniu życia wedle wysokich standardów moralnych, a inne wydają się zupełnie nie przeszkadzać w popełnianiu wielkich niegodziwości. Ile prawdy jest w określeniu "człowiek bez sumienia"? Skoro - jak podkreśla Sobór Watykański II w swojej konstytucji Gaudium et spes - sumienie przynależy do samej natury człowieka, problem leży nie tyle w posiadaniu czy nieposiadaniu sumienia, ile raczej w procesie jego wychowania (zob. KDK, 16; VS, 64).


Etapy formacji sumienia


Proces kształtowania sumienia odbywa się stopniowo, w miarę osobowościowego dojrzewania człowieka, na dwóch równoległych płaszczyznach - psychicznej i duchowej. Na początku życia dziecko nie potrafi odróżniać dobra od zła, gdyż jego postrzeganie odbywa się na poziomie "przyjemne - nieprzyjemne". Od konsekwencji rodziców, odpowiednio wspierających proces wychowawczy, zależy, czy w dziecku utrwali się skojarzenie rzeczy dobrych z przyjemnością, a złych z przykrymi doznaniami. Na tym bowiem fundamencie można w nieco późniejszym wieku, gdy dominującym czynnikiem jest autorytet rodziców, dalej formować sumienie, tłumacząc w przystępny sposób rozwijającemu się dziecku, co jest dobre, a co złe.

W okresie dorastania zarówno myślenie przyjemnościowe, jak i poleganie na autorytecie tracą na znaczeniu, i choć nie zanikają całkowicie, stopniowo przestają odgrywać decydującą rolę. Młody człowiek zaczyna zadawać sobie i otoczeniu coraz więcej skomplikowanych pytań i próbuje sam znaleźć na nie odpowiedzi. Na tym etapie rodzic czy wychowawca może być pomocny na tyle, na ile potrafi wejść w rolę towarzysza owych poszukiwań. Próba utrzymania się na pozycji autorytetu jest niemal zawsze skazana na porażkę. Kształtujące się sumienie domaga się prawdy i jej uzasadnienia, a nie tylko rozstrzygających opinii autorytetów. Dlatego od tego, jak przebiegały poprzednie etapy formacji i jak w te nowe okoliczności weszli wychowawcy, zależy, gdzie i z kim młody człowiek będzie szukał odpowiedzi na rodzące się wątpliwości (zob. EV, 97).

 
strona: 1 2 3 4 5
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook