logo
 

Katoflix

A
A
A
 
Przemysław Radzyński
Dobra spowiedź, to przygotowana spowiedź | eSPe
Z konfesjonału można ich nie zobaczyć, gorzej, jak stoi się na zewnątrz (śmiech).
 
Jeśli liczyłbym, ile jeszcze ludzi mam wyspowiadać, to podchodziłbym do sakramentu tak, jak wiele osób w tej kolejce. Większości z pewnością zależy tylko na tym, żeby się wyspowiadać. Podkreślam: wyspowiadać. Co sugeruje, że człowiek ma coś do zaliczenia, odhaczenia. Ale wśród tych ludzi są także tacy, którzy przyszli przeżyć spowiedź. Nie można wylać dziecka z kąpielą. Bardzo łatwo jest to zrobić, gdy kapłan chciałby np. bardzo szybko skrócić kolejkę. Ludzie na zewnątrz myślą, że to ksiądz prawi długie nauki. A często jest tak, że to penitent potrzebuje czasu, żeby się otworzyć. Siłą rzeczy kolejka wtedy się wydłuża. Chociaż czasami się też skraca, bo ludzie odchodzą do innego księdza.
 
Kolejki do konfesjonału przed świętami na pewno nie sprzyjają spowiedziom z długiego okresu. Im regularniej się spowiadam, tym wskazówek kapłana może być mniej, albo może nie być ich wcale. Kiedy spowiednik widzi, że osoba przychodzi z żalem, jest świadoma tego, co mówi i autentycznie przeżywa spowiedź, to wystarczy jedno zdanie i zadanie pokuty.

Ojciec mówi spowiedź z „długiego okresu”. A jaki czas jest optymalny?
 
To zależy od konkretnego człowieka. W Kościele jest praktyka pierwszych piątków miesiąca. Wypełniający ją spowiadają się co miesiąc.
 
To jest optymalne?
 
To zależy. Są okresy w życiu człowieka, kiedy potrzebuje częstszej spowiedzi. Ale miesiąc to taki czas, który da się objąć pamięcią i refleksją. Regularna spowiedź, nawet jeśli do końca nie pamiętamy każdego z 30 dni, pozwala ten sakrament przeżywać dobrze, bo jest on świadomy.
 
Powiem szczerze, że jako spowiednik mam problem z osobami, które chcąc wypełnić przykazanie kościelne spowiadają się raz w roku. Stykam się wtedy z ludźmi, którzy potrzebują zdecydowanie głębszego rachunku sumienia.
 
Przejdźmy do żalu za grzechy. Co to ma być za akt?
 
Akt żalu powinien być wypowiedziany świadomie, z przekonaniem. Można to porównać ze słowem „przepraszam” kierowanym do człowieka, któremu się coś zawiniło. Bo przecież można powiedzieć „przepraszam” trochę na odczep. Niby formalnie przeprosiny zostały zrealizowane, ale czy faktycznie? Podobnie może być ze spowiedzią. Mówię, że żałuję, ale nic mnie boli. A w akcie żalu chodzi o ukłucie serca, nie tylko wypowiedziane słowo, uczucie, że było coś nie tak.

A postanowienie poprawy?
Z tym jest chyba najtrudniej i najczęściej o tym zapominamy. Jeśli ktoś w ogóle robi rachunek sumienia, to często na nim poprzestaje. Żal za grzechy realizuje wtedy, gdy w konfesjonale mówi: „więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie żałuję i postanawiam poprawę”.
 
Czyli wszystkie warunki spełnił?
 
Wypowiadając słowa. Ale czy w tym momencie jest szansa na przeżycie tego? Czy jest wtedy szansa na przeżycie żalu i przemyślenie tego, co chcę poprawić? Postanowienie poprawy jest planem na to, co po spowiedzi. Kiedy po wyjściu z konfesjonału wrócimy do tego, co postanowiliśmy poprawić, to wówczas jest szansa na jakąkolwiek pracę nad sobą. Częstsza spowiedź temu sprzyja. 
 
Jesteśmy już przy wyznawaniu grzechów. Jak się to powinno robić?
 
Warunek mówi o szczerej spowiedzi, czyli bez konfabulowania, bez zostawiania czegoś w półmroku, bez mówienie półsłówkami i w stylu: „zgrzeszyłem przeciw czwartemu przykazaniu”. To de facto spowiednikowi nic nie mówi. Ważne są okoliczności grzechu i to, jakie było w tym zaangażowanie człowieka. Jeśli chodzi o grzech śmiertelny popełniony świadomie i dobrowolnie przeciw któremuś z przykazań, należałoby określić ile razy to się stało. Nie zawsze możliwe jest dokładne przypomnienie sobie ilości popełnionych grzechów, wówczas należałoby powiedzieć „kilka razy” albo „często”. 
 
strona: 1 2 3
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook