logo
 

Katoflix

A
A
A
 
pytanie i odpowiedź
Byłbym wolny całkowicie od rozważań na ten temat, gdybym nie posiadał tego daru...
Mimo Waszego zmęczenia proszę jeszcze o parę słów odpowiedzi na moje pytania. Nawet nie oczkuje dyskusji czy odpowiedzi na pytania trochę retoryczne może, ale przynajmniej odpowiedzi na najbardziej istotne w moim przypadku i podobnych - pytania i rad do nich odniesionych. To bardzo ważne dla mnie (i widzę po listach dla innych też), szczególnie że chciałbym dobrze przygotować się do spowiedzi wielkanocnej (przeleżę chyba Wielkanoc w łóżku, bo jestem na L-4). Nie interesuje się nadmiernie seksualnością. To nie jest wcale na co dzień mój temat nr jeden. Ale jest ważny, bo obiektywnie trochę mi przeszkadza w budowaniu moich relacji z Bogiem czy przy spowiedzi. I to tylko dlatego, ze to nie ja sobie, ale Kościół w swojej nauce każe mi się w tym grzebać i wyszukuje we mnie winy. Ja się winny (już) nie czuję i dziękuję Bogu za to, przynajmniej nie w takim zakresie jak to niektórzy widzą. To ze mam takie słabości nie zakłóca w niczym mojej wiary, nie burzy codzienności i nie było by wcale dla mnie istotne, gdyby nie kościelne interpretacje. Byłbym wolny całkowicie od rozważań na ten temat, gdybym nie posiadał tego daru, tj. gdybym był impotentem (przepraszam, ale się irytuję), a to jest z kolei nieszczęście, prawda? Albo w ogóle nie chodził do spowiedzi. Zbywacie mnie i mnie podobnych. Gdybym miał i mógł uzyskać właściwą poradę u spowiednika, poszedłbym na spacer a nie pisał do was elaboraty, bo już dawno byłoby po wszystkim. Spowiednicy jakich spotykam przeczą sobie nawzajem i o tym też pisałem. Nie żyję w kilkumilionowym mieście, żeby móc anonimowo iść do kogoś i prosić o poradę, poza tym to mnie upokarza w stopniu dużo większym niż korzystanie z porad na odległość i anonimowych. To chyba normalne że nikt nie lubi grzebania w najbardziej intymnych sprawach. Zadałem parę konkretnych pytań co do spowiedzi, żalu za grzechy itp. I nie dostałem na nie odpowiedzi. Spotykacie się na co dzień na pewno z takimi sprawami - czy to Was przerasta? Mnie też. Spróbujcie jednak odpowiedzieć nie na rozważania, ale konkretne pytania. Przecież to nie spowiedź, tylko pomoc przy rachunku sumienia. Czy może też gdy Wy poszliście na łatwiznę to ja (my) też mam(y) tak samo (znowu) zrobić i dalej żyć w fałszu?


Posłuchaj i Ty przyjacielu! Jeżeli dostrzegasz swój problem nadmiernej popędliwości i chcesz go rozwiązać aby być w pokoju wobec Boga, w Kościele, to zmień swoje nastawienie i przestań wyszukiwać tylko "błędów" i "przesady" w interpretacji tej sprawy przez nauczanie Kościoła. Kościół nie dodaje nic od siebie, ale opiera się o przykazania Boże: nie cudzołóż i nie pożądaj i je stara się wyjaśniać i stosować do aktualnej sytuacji człowieka. Jeżeli chcesz nam zarzucać łatwiznę, ponieważ nie dajemy Ci rozwiązania, którego byś oczekiwał, lub w sposób cudowny, od ręki nie "załatwiamy" twojego problemu, to popatrz raczej na siebie i swój stosunek do sprawy. Piszesz, że nie interesujesz się nadmiernie seksualnością - tylko jak to rozumiesz? Wcześniej stwierdziłeś, że choć sam nie posiadasz szczególnych walorów zewnętrznych to jednak masz wygórowane oczekiwania w stosunku do kobiet - aby były atrakcyjne i pociągające?
 
Jakie zatem jest twoje podejście do kobiety jako osoby? Nie oskarżam Cię, ani Ci to wyrzucam, tylko proszę popatrz na siebie w sposób, w miarę możliwości, obiektywny. Jeżeli stawiasz na pierwszym miejscu, prawdopodobnie nawet mimowolnie, walory seksualne, to jak możesz kształtować normalne, w poczuciu poszanowania drugiej osoby, a więc nie traktowania jej instrumentalnie, twoje relacje z kobietami , a nawet ogólnie z innymi ludźmi. Czy rzeczywiście uważasz, że jesteś o.k., że wszystko jest usprawiedliwione, bo Ty po prostu nasz bardziej popędliwą naturę, a tylko inni robią z tego problem? Jeżeli nie lubisz łatwizny, to dlaczego, znając wagę - choćby nawet subiektywną - twojego problemu, próbujesz szukać rozwiązania z doskoku, doraźnie, poprzez przypadkową spowiedź, a nie zdobędziesz się na wysiłek nawiązania kontaktu z chrześcijańskim psychologiem lub seksuologiem. Spowiedź nie polega na rozgrzebywaniu siebie, ale na szczerym zawierzeniu Bogu swojej słabości. Nie każdy ksiądz musi być psychologiem i orientować się w zawiłościach konkretnego problemu.

Czasem po prostu nie ma na to czasu lub możliwości - a zwłaszcza jest to niezmiernie uciążliwe i obarczające niepotrzebnym stresem penitenta, aby każdemu kolejnemu spowiednikowi wyjaśniać sprawę od podstaw. Niektóre rzeczy wymagają oddzielenia materii moralnej (podlegającej pod spowiedź) od zwykłej psychologicznej. Kontakt z kompetentnym psychologiem pozwala rozróżnić te sprawy i uniknąć niepotrzebnego stresu i frustracji. Jednak najprościej jest swoje frustracje wykrzyczeć, obarczając winą "kozła ofiarnego" - tu, naukę moralną Kościoła. Proponujemy Ci pomoc, abyś skontaktował się z nami przez e-maila, przedstawił się skąd jesteś, abyśmy mogli Cię, o ile to będzie możliwe, skierować do odpowiedniej osoby, która mogłaby Ci pomóc. Czy może chodzi tylko o potwierdzenie twojej tezy, o prześladowaniu słabszego z pozycji mocy urzędu?

Proszę, zastanów się czego od nas oczekujesz i jeszcze raz daj odpowiedź.

Trzymaj się,
Jacek Wróbel SJ
 
 
 
   Reklama   |   Wspomóż nas   |   Kontakt   |   Księga Gości   |   Copyright (C) Salwatorianie 2000-2022   |  Facebook